Płyty

05.01.2018

Temat o który jestem pytany praktycznie za każdym razem gdy ktoś "z zewnątrz" widzi moją deskę. Długo zwlekałem z tym tekstem, bo jest to temat bardzo trudny. Na wstępie wielkie wielkie podziękowania przede wszystkim dla Wiljama1 z Aggressive Tattoo, dzięki któremu miałem przyjemność i zaszczyt pomagać w rozwoju konstrukcji serii płyt „The Boss”, oraz dla „konkurencji” ale także przyjaciela naszego Janiego Goltesa.

Zawsze pada pytanie „po co to?”. Tutaj nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Powód pierwszy to wpływ na pacę deski, w tym zawsze pewne usztywnienie poprzeczne deski. Powód drugi to wpływ na pracę desek z rdzeniem metalowym - Titanalowym. O co chodzi z tym Titanalem, jak to wpływa na deskę i jak to wygląda, na co i jak wpływa to temat na osobny tekst.

Teraz to co jest najważniejsze w temacie zestawu płyta-deska titanalowa. Z punktu widzenia trwałości deski, newralgicznym miejscem jest łączenie blachy (titanal) z drewnianym rdzeniem. Nie da się tego zrobić bezpośrednio w sensowny sposób. Dlatego między ślizgiem a rdzeniem kładzie się specjalną gumę. To właśnie łącznie jest najsłabszym ogniwem, od strony wytrzymałości/trwałości desek z rdzeniem metalowym, który jak wszyscy dobrze wiemy, lubią się rozwarstwiać. Zwłaszcza w przypadku punktowych dynamicznych obciążeń.

Wiązanie, a konkretnie jego płyta, zazwyczaj bardzo sztywna, dużo sztywniejsza od samej deski, jest posadowenia niesymetrycznie. „Kanty” wiązania przekazują obciążenia bardzo punktowo. Dlatego większość, a zaryzykuję i strzelę że 95%, rozwarstwień trafia się tuż przed lub tuż za wiązaniem, zazwyczaj przednim.

Płyta, praktycznie każda, rozkłada obciążenie na dużo większą powierzchnię. Oczywiście chodzi tu płyty przemyślane i zrobione z sensem. Pomińmy tu pewne wynalazki o których dalej.

Kolejną zaletą stosowania płyt jest przeniesienie siły z wiązania na stosunkowo dużą powierzchnię, i co jest ważne przeniesienie jej przy samej krawędzi deski co zmniejsza ugięcie deski w płaszczyźnie poprzecznej, poprawiając trzymanie deski w skręcie.



Przejdźmy teraz do opisu trzech głównych typów konstrukcji płyt
a) Płyty pojedyncze
b) Płyty „betonowe/bezsensowne” które ułatwiają złamanie deski
c,d) Płyty pełzające
e,f) Płyty pływające

Ciężko opisać każdą z tych konstrukcji z osobna, zaczniemy więc od najbardziej skrajnych przypadków opisując ich zalety i wady.

Pływająca

Esencja płyty. Zasada najogólniej jest taka, że my jedziemy na płycie a deska jedzie sama pod płytą. Zestaw, a raczej konstrukcja lub wręcz mechanizm, deska-płyta, usztywnia nam deskę poprzecznie w sposób, powiedzmy maksymalny. Pracą nóg nie widzę możliwości aby skręcić deskę poprzecznie.

Najprościej ujmując, płyta jest połączona z deską za pomocą dwóch podpór. Tylna jest przegubowa, przednia przegubowo-przesuwna.



Więc po pierwsze mamy deskę sztywną poprzecznie, cała krawędź powinna być więc pochylona pod tym samym kątem do podłoża. To jest bardzo ważne w skrętach ciętych.

Druga sprawa to skręcenia deski w innych płaszczyznach. Bez płyty, mając dość miękką deskę ale na sztywnych wiązaniach i butach możemy ściskając kolana mocno wygiąć deskę. Ten sam ruch w przypadku płyty pływającej, wygnie mniej lub bardziej płytę ale nie wpłynie na deskę. W końcu obie podpory są przegubowe, w tym jedna dodatkowo przesuwna. Więc praca kolan w żaden sposób nie wpływa na wygięcie/skręcenie deski.

Dodatkowo płyta w zerowym stopniu wpływa na sztywność podłużną deski.

Otrzymujemy więc finalnie efekt w którym my jedziemy na płycie, pod którą deska jedzie sama. Jest obciążona przegubowo w dwóch miejscach i układa się sama, naturalnie, tak ja powinna, wygięcie dopasowuje się na całej długości deski do promienia którym jedzie, do nierówności stoku a błędy wynikające z naszej pozycji nie wpływają na zachowanie deski. Marzenie.

Ale ma tez minusy. Jesteśmy wyżej. Kilka cm. To wpływa na naszą stabilność. Waży sobie trochę. Do tego dodajmy śnieg który włazi w środek, a często waży więcej niż sama płyta. Zawieszenie płyty, jak każdy mechanizm (najbardziej bliski nam to wiązania step-in) wyrabia się z czasem i powstają luzy.

No i na początku mam bardzo małą kontrolę na deskę. Wszystkie zalety płyty przeciwdziałają temu czego się nauczyliśmy na samym początku jazdy na desce. Zakręcania poprzez skręcenie poprzeczne deski. W ten sam sposób w czasie jazdy na krawędzi możemy deskę wprowadzić w ześlizg. Płyta to praktycznie uniemożliwia.

Na płytach pływających, z bodźców które możemy przekazać desce, pozostaje nam tylko praca góra-dół i przód-tył. Praca kolan nie ma praktycznie żadnego wpływu na zachowanie deski. Trzeba się nauczyć jeździć na takich płytach. Trzymanie deski staje się nieporównywalnie lepsze i pewniejsze ale za to kontrola nad deską maleje i jazda staje się bardziej zero-jedynkowa. Masa płyty także ma wpływ na dynamikę. To dlatego właśnie płyty pływające, w erze pre-Allflexowej to głównie Gigant (PGS). W slalomie (PSL) płyty pływające to rzadkość.

Ja osobiście kocham ten rodzaj płyt, a konkretnie mój prywatny prototyp Aggressive Tattoo, The Boss i szczerze polecam, aczkolwiek raczej tym lepiej jeżdżącym. I nie słuchajcie tutaj pewnych frakcji, że nie nadają się do Extreme Carvingu (specjalnie piszę osobno...). W pozycji wykładka, ciało jest bardzo skręcone i to przenosi się na deskę która także jest mocno skręcona poprzecznie. Rekompensuje to kąt deski praktycznie 90stopni do podłoża, no ale zawsze lepiej mieć deskę nie skręconą niż skręconą. W tym temacie wnioski zostawiam Wam, a ortodoksom i sceptykom zalecam spróbować ;)

Płyty „pojedyncze”

Na drugim końcu pomysłów na płyty mamy pojedyncze płyty, nazwijmy je „podkładkami” pod wiązania. Tutaj weźmy na tapetę płytki Goltesa, które osobiście także bardzo lubię i polecam.

W tym przypadku płyta która ma jakąś tam, określoną długość, wpływa na skręcenie poprzeczne deski, zmniejszając je w pewnym stopniu, co zauważalnie poprawia trzymanie deski w skręcie. Jednak jako że są to dwie osobne płyty, deskę możemy skręcić poprzecznie pracą kolan. Dzięki temu ruszając pierwszy raz na tym rodzaju płyt nie mamy wrażenia totalnego braku kontroli na deską, jak w przypadku płyty pływającej.

W zależności do materiału wykonania, płyta zauważalnie tłumi także drgania.



Bardzo ważny jest kształt spodu płyty. Podkładki w kształcie prostokąta, a raczej sześcianu, wpływają bardzo negatywnie na deskę. To co powinno być zaletą płyty opisaną na samy początku, staje się katem desek nie tylko titanalowych. Powstaje nam miejsce w którym moment robi się zabójczy i w przypadku „dobrego strzała” deska pęka dokładnie na krawędzi płyty. Tak się kończy jazda z płytami które są odlewami z bardzo sztywnego materiału lub z np arkuszy plexi, bo spotkałem się z takimi!

Dlatego właśnie zacząłem od podania przykładu płyt Goltesa bo coś co moim zdaniem nie powinno mieć wpływu na nic, a wręcz wpływ negatywny, zdziwiło mnie bardzo pozytywnie, a po dłuższej rozmowie z konstruktorem wszystko ułożyło się w logiczną całość.

Jak się domyślacie, spód tych płyt nie jest płaski. Jest mocno zaokrąglony aby nie utrudniać desce naturalnego wyginania się i nie tworzyć linii na której deska w końcu pęknie. Inni producenci aby uzyskać podobny efekt używają połączenia kształtu z elastycznością materiału z którego wykonane są płyty,

Konstrukcyjnie więc taka płyta, jak widzicie, nie jest niczym wyjątkowym. Raczej czymś wręcz dość prymitywnym. Jadnak bardzo ważny jest tu materiał. Z czego Jani Goltes zrobił swoje płyty, to wie pewnie dosłownie kilka osób. Ja niestety nie... A w przypadku tego rodzaju płyt, oprócz ich kształtu bardzo ważny jest tez materiał i jego sztywność-miękkość.

O ile płyta pływająca jest najbardziej radykalnym i bezkompromisowym ale drogim rozwiązaniem, o tyle płyty Goltes wydają się optymalnym rozwiązaniem koszt-efekt-wygoda. Ale pamiętajcie, że w tym przypadku optymalne znaczy kompromisowe! Jak to w życiu, coś za coś...

W tym miejscu dodam jeszcze, co znajdziecie także w miejscach gdzie opisujemy miękkie zestawy, rodzaj płyt którego aktualnie nie ma na rynku, ale pracujemy nad tym żeby się pojawił. Chodzi o płyty dające efekty jak „lifty” w twardych wiązaniach. Podniesienie palców przedniej nogi i pięty tylnej. Dlaczego? Odsyłam o tekstu na temat ustawienia wiązań. Dodatkowo ciekawą opcją była by możliwość zmniejszenia stance, co bardzo by się przydało na 95% miękkich desek, nie projektowanych do carvingu. No ale to temat na przyszłość...

Chociaż niedawno pisałem że przydała by się pewna deska której brakuje na rynku ... ilu z was na niej już jeździ? ;)

Płyty „pełzające”

Użyję tutaj określenia konkretnej maki „Vist” bo kojarzy się ona bardzo mocno z konkretnym rodzajem płyt, które nazwijmy „pełzające”. Pojawiły się one stosunkowo wcześnie w porównaniu do płyt „pływających” i ciągle możemy je obserwować w Pucharze Świata, głównie w Slalomie (PSL).

Tutaj oprę się po raz kolejny na płycie „Aggressive Tatto” gdyż w tym przypadku konstrukcja płyt jest bardzo zbliżona. „Śrubkologia” jest dużo bardziej zaawansowana niż w przypadku płyt pływających.

Zasada jest następująca. Mamy „ramę płyty” wykonaną z pewnego stosunkowo elastycznego materiału przymocowaną do deski w jednym miejscu sztywno a w kolejnych (jednym lub dwóch) przesuwnie. Do tej elastycznej „ramy” zamocowane są płyty pod wiązania.

Można ten schemat narysować jak na pierwszym rysunku jako układ dwóch podpór przegubowo przesuwnych i jednej przegubowej.



Charakterystyczna cechą tych płyt oraz raczej desek przystosowanych do ich montowania, są inserty położne przy krawędzi w połowie odległości między wiązaniami. W zależności od producenta mocowanie „na sztywno” to właśnie te inserty lub tylne. Pozostałe muszą być przesuwne aby płyta pracowała w czasie gdy deska się ugina. Gdyby nie były przesuwne deska by się złamała na końcu lub/i początku płyty.

Ciężko jest opisać zasadę działanie tego rodzaju płyt. Na szczęście powyżej mamy dwa opisy dwóch skrajnych konstrukcji płyt. Płyty „pełzające” są czymś idealnie pośrodku.

Nie pozwalają desce na „całkowicie niezależną” pracę. Po pierwsze możemy w pewny stopniu skręcić dekę poprzecznie, a po drugie w pewnym stopniu płyty takie usztywniają deskę. Przez to w pewnym stopniu utwardzamy środek deski, co wpływa na jej charakterystykę. Nie mamy tego dla płyt „pływających” gdzie pozwalamy desce robić dosłownie co chce pod płytą, ani dla płyt pojedynczych.

Odczucia z jazdy są, jak się domyślicie, czymś pośrednim. Trzymanie deski w skręcie jest dużo lepsze niż w jeździe bez płyt lub na płytach pojedynczych, natomiast kontrola nie jest aż tak zero-jedynkowa jak w przypadku płyt pływających. Komfort jazdy zależy jednak także dość mocno o deski. Nie wszystkie deski lubią takie płyty. Chodzi oczywiście o pewne usztywnienie środka deski, spowodowane obecnością płyty.

Podobnie jak w dwóch powyższych przypadkach napiszę, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, które wpływa zarówno na trzymanie deski w skręcie jak i na kontrolę nad nią i jak każdy rodzaj płyty jest pewnym kompromisem.

A, prawie kończąc, napiszę że podstawowe parametry w aspekcie których pisze słowo kompromis to:
- trzymanie deski w skręcie
- komfort jazdy, czyli kontrola nad deskę
- masa zestawu deska-płyta
- cena

I tutaj pewnie kolejny raz przeczytacie to co, większość z was słyszała na stokach. „nie objeździsz, nie dowiesz się”. I tyle. Jak zawsze polecam testy wszystkiego co jest w zasięgu stoku, ręki i śrubokręta ;)

Zapytacie pewnie który typ używam osobiście? Każdy, ale do jazdy dla przyjemności zdecydowanie wybieram płytę pływającą. Bez względu na warunki, czy jest miękko, czy twardo, czy muldy. Byle nie było za dużo ludzi, bo jak pisałem kontrola nad deskę maleje. Nie chodzi o precyzyjne kontrolowanie toru jazdy, ale o szybką reakcję na nieprzewidziane czynniki. I nie chodzi tu o np. muldę tylko raczej to co może pojawić się znikąd blisko was i łączy kask z deską lub nartami...

I na koniec wisienka na cieście czyli Allflex

Kto z was śledzi puchary świata często widzi taką srebrną skrzynkę miedzy wiązaniami a deską. To właśnie Allflex. Jak to działa? Odsyłam do strony producenta. Jest tam piękna grafika na ten temat... Wielowahacz się chowa... Jest to jeszcze bardziej zero-jedynkowe rozwiązanie niż płyty pływające. Nie będę tu opisywał tego rozwiązania z wielu powodów. Dwa najważniejsze to cena oraz specjalny układ insertów w desce. Stąd pewnie 99,9% z was nie dozna tego uczucia...

Jako ciekawostkę napiszę, że jest to bardzo skomplikowany mechanizm, który wymaga specjalnego, może by powiedzieć „zegarmistrzowskiego” utrzymania. Widok desek z dziobami ułamanymi równo z tą płytą nie należy do rzadkości ;)

Podsumowując: na rynku możemy wyróżnić kilka specyficznych grup konstrukcji płyt mających swoje plusy oraz minusy. Najważniejsze jest że każdy z opisanych powyżej typów, oprócz Allflex, jest dostępony w Polsce zarówno do kupna jak i na testy. I są możliwe do zamontowania na każdej desce. Tak że tego, jak zawsze, polecam spróbować ;)



Treści zamieszczone na stronie SnowboardAcademy.pl podlegają ochronie prawnej na podstawie przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Wszelkie pytania prosimy kierować na adres shaman.snowboard.pl (at) gmail.com